Lewisiopsis tweedyi

   Opsis w łacinie znaczy podobny do, wyglądający jak i stąd też to pierwsze skojarzenie, że roślina ma przypominać popularny rodzaj roślin Lewizja. To prawda, choć jest to podobieństwo powierzchowne. W taksonomii ostatnich lat lewisiopsisy stanowią już własny rodzaj w rodzinie Zdrojkowatych (Montiacea), a lewizje należą do rodzaju Lewisia i wyżej do rodziny Portulakowatych (Portulacaceae). Wcześniej, przed rokiem 1999, oba rodzaje traktowano jako pokrewne, a wśród synonimów lewisiopsisa można było znaleźć Lewisia tweedyi. Podobnie porównywano też do innych bylin, nazywając Cistanthe tweedyi. Wszystkie te imiona łacińskie zawierają wspólny im przymiotnik tweedyi, który pochodzi od nazwiska amerykańskiego inżyniera i topografa – Franka Tweedy (1854-1937). Praca w terenie dla kolei amerykańskich sprzyjała jego pasji kolekcjonowania roślin i uczestnictwu w botanicznych programach badawczych stanu Idaho, Montana i Washington. W 1882 roku wykonując plany pod linię kolejową w pobliżu miasta Wananatchee, położonego u podnóża Mount Stuart (szczyt w Górach Kaskadowych), znalazł roślinę o niezwykłej urodzie kwiatów.

Przypominała znane mu lewizje, które zostały odkryte i opisane w 1806 roku przez Meriwethera Lewisa (1774-1809), amerykańskiego przyrodnika i pioniera Dzikiego Zachodu. Podobieństwo było w pokroju, kształcie liści i kwiatów. Z tym, że we wszystkich tych cechach, ta roślina była większych rozmiarów i rosła tylko na stanowiskach o wystawie wschodniej. Kiedy Tweedy pojawiał się przy nich rano, wszystkie regularnie niczym zastępy żołnierzy, miały zwrócone kwiaty na wschód, a kwiaty lewizji osadzone na grubszych pędach tak słońca nie wypatrują, choć też podobnie nie przepadają za jego nadmiarem.
Będąc niezwykle wdzięczną w uprawie, nowo odkryta roślina szybko podbiła serca ogrodników w całych Stanach Zjednoczonych. Zyskała też nową nazwę, choć dalej pozostała wierną swemu odkrywcy – Tweedy's Bitterroot, gdzie bitter znaczy gorzki, a root korzeń. To cecha wspólna też dla lewizji zwanych po dziś dzień Bitterrrot, których wszystkie gatunki są jadalne – gotowanie i pieczenie korzeni usuwa z nich nadmiar gorzkiego smaku. Bogate w węglowodany i białko roślinne stanowiły dla Indian cenne źródło pokarmu. Pomagały też w uśmierzaniu bólu serca, leczeniu schorzeń gardła i zapalenia opłucnej oraz wspomagały laktację u karmiących kobiet. Na zdjęciach uprawiany w moim ogrodzie Lewisiopsis tweedyi w odmianie "Love Dream"...

Pierwsze rośliny sprowadzono do Europy ze szkółki w stanie Oregon, w 1898 roku. Najpierw trafiły do królewskich Kew Gardens, a następnie stamtąd zostały rozpropagowane po całej Anglii i przesłane do zagranicznych ogrodów botanicznych. W 1901 roku, ówczesna Lewisia tweedyi otrzymała nagrodę Award of Garden Merit (RHS). Po wprowadzeniu nowych kryteriów oceny, powtórnie została nagrodzona w 1993, w kategorii H4 czyli sprawdzona w uprawie na całym obszarze Wielkiej Brytanii. Jakkolwiek, zaprowadzenie jej w ogrodzie nie jest sprawą łatwą i wymaga szczególnej atencji w doborze i przygotowaniu stanowiska. O ile liście i kwiaty znoszą nawet silne opady deszczu, to korzenie wymagają bardzo dobrego drenażu, który szybko odprowadzi nadmiar wody. Stąd, stanowisko koniecznie wyniesione, idealne są skalniaki i pojemniki. Pamiętajmy tu, gdzie Tweedy spotkał lewisiopsisy po raz pierwszy – rosły w szczelinach skalistego zbocza góry. Poza dużą przepuszczalnością podłoża, nie mają zbyt dużych wymagań glebowych. Ziemia lekko kwaśna, wymieszana z sosnowym igliwiem, niezbyt zasobna. Drugi warunek, to odpowiedni dobór nasłonecznienia stanowiska. Optymalną do wzrostu i kwitnięcia jest wystawa wschodnia. W pełnym słońcu liście zwijają się, chorują i więdną. Ja uprawiam na podwyższonej rabacie, pod ścianą domu nad którą jest dość szeroki okap (chroni przed deszczem), ze słońcem w godzinach porannych i późnopopołudniowych...

Mrozoodporność wysoka, w naszych warunkach całkowita, USDA 4a czyli do -34.4ºC. Na właściwie przygotowanym stanowisku i zabezpieczonym zimą daszkiem przed nadmiarem wilgoci, lewisiopsis pozostaje zimozielony i wcześnie rozpoczyna wegetację. Długie cienkie pąki pojawiają się z końcem kwietnia i po dwóch tygodniach okresu dojrzewania zakwitają. Kwiaty o niezwykle pięknej, subtelnej i zmiennej kolorystyce, kilkudniowe. Średnicy do 7 cm, tj. blisko 4 razy większe niż u Lewisia cotyledon, choć jest ich mniej. Pojedyncze, ośmio i dziewięciopłatkowe, na pędach wyrastających ze środka rozety. Czysty gatunek to kwiaty maślano-żółte z odcieniami różu. Często spotykaną formą jest Lewisiopsis tweedyi var. alba o czysto białych kwiatach, w moim ogrodzie...

...i w Gospodarstwie Ogrodniczym Florama, zdjęcia dzięki uprzejmości Pana Andrzeja Radzio...

 
W wyniku hodowli uzyskano wiele odmian różniących się odcieniami wymienionych już kolorów oraz brzoskwiniowego. Niemniej, zawsze są to jasne i ciepłe pastele. Kwiaty pojawiają się długo, od połowy maja aż po sierpień. Zawiązują nasiona o specyficznym zapach miodu, nie spotykanym u innych lewizji, który wabi mrówki. Te zjadają nasiona, magazynują i transportują. W ten sposób przyczyniając się do rozprzestrzeniania roślin na nowe odległe stanowiska, podobnie jak ma to miejsce u przylaszczek. Liście szerokie, ostro zakończone, mięsiste jak u sukulentów, tworzą wzniesione rozety. Z końcem zimy usuwamy największe liście aby zrobić miejsce dla nowych, a i poprawia to też wygląd całej rośliny. Raz jeszcze "Love Dream" w moim ogrodzie...

Kiedy w latach przeszłych rozprawiano o lewizjach, to zawsze postrzegano lewizję Tweedy'ego jako królową tego rodzaju roślin. Teraz, kiedy uzyskała odrębny status i nazwę, nic się nie zmieniło – dalej króluje w skalnych ogrodach.


Komentarze

  • Brak komentarzy
Dodaj komentarz