W poszukiwaniu róży pułkowej...

   Robert Mazur: Szanowni Państwo, reprezentuję stowarzyszenie pod nazwą Kielecki Ochotniczy Szwadron Kawalerii im. 13 Pułku Ułanów Wileńskich. Stowarzyszenie od wielu lat prowadzi badania historii swojego patrona – jednostki Wojska Polskiego z okresu 1918-1939. Nasze obecne badania skupiają się na ustaleniu pochodzenia koloru barwy pułku, jaki żołnierze tej jednostki używali na swych proporcach, otokach czapek oraz lampasach spodni. Ogólnie rzecz biorąc, 13 Pułk Ułanów Wileńskich posiadał swoją barwę pułkową w kolorze różowym, znanym jako "imperial rose". Z informacji jakie posiadamy, w 1918 roku przejął on barwę od 2 Pskowskiego Pułku Lejb-Dragońskiego Imperatorowej Marii Fiodorowny, księżniczki Danii, która była szefową pułku. Maria Fiodorowna była żoną Cara Aleksandra III Romanowa. W jednej z żurawiejek  (przyśpiewek kawaleryjskich) śpiewanych przez oficerów rosyjskiego pułku przeplatają się słowa: "dragoni carskiej róży..."  Mniemamy, że barwa pułku może pochodzić od koloru róży, która była uprawiana w ogrodach rezydencji Marii Fiodorownej (Carskie Sioło).

Materiał w barwie "imperial rose" na obszycia mundurów sprowadzany był początkowo przez armię rosyjską, a następnie armię polską z Anglii z firmy CROMBIE, która działa do dnia dzisiejszego i jest jedną z trzydziestu znanych angielskich marek na świecie. Ze strony internetowej firmy CROMBIE dowiedzieliśmy się że od roku 1880 Car Aleksander II dokonywał zakupów w CROMBIE różnych gatunków materiałów oraz gotowych wyrobów – płaszczy dla swojego wojska i dworu. W związku z powyższym, zwracamy się z pytaniem czy posiada Pan może wiedzę informacje, iż pod koniec XIX wieku (1880-1918) rosyjski Car Aleksander III Romanow i jego żona Maria Fiodorowna a dokładnie ogrodnicy jego dworu mogli uprawiać róże o niespotykanej barwie i nazwie "imperial rose"? Za każdą informację z góry dziękuję. Przesyłam zdjęcie sprzed Grobu Nieznanego Żołnierza z Warszawy z ubiegłego roku. Występujemy tam w barwach jakich obecnie używamy. Nie jest to jeszcze barwa odpowiednia, ale zbliżona.
Z kawalerskim pozdrowieniem!
Dowódca Szwadronu rotmistrz kawalerii ochotniczej Robert Mazur
(12 luty, 2017)

Piotr Szustakiewicz:
Witam Pana w mojej witrynie. Z dużym zainteresowaniem przeczytałem historię 13 Pułku Ułanów Wileńskich i związane z nią poszukiwania róży, która użyczyła koloru swych kwiatów dla barwy pułkowej. Nie tak dawno wcale zetknąłem się z historią uprawy róż w Rosji i bardzo chętnie podzielę się posiadanymi informacji. Zacznijmy od śladu prowadzącego do Carskiego Sioła. W Rosji przed Piotrem I Wielkim (1672-1725), znane były tylko róże rosnące dziko, to on zarządził budowanie pierwszych szklarni dla róż, które sprowadzał od holenderskich ogrodników. Dzięki jego żonie Katarzynie I, pod Petersburgiem wybudowano pałach barokowy i tak powstały podwaliny pod przyszłą letnią rezydencję carów, czyli Carskiego Sioło. Pierwszy ogród w stylu francuskim  przy kompleksie pałacowym założono około roku 1740 i było to zasługą carycy Elżbiety, córki Piotra I.   Kolejnym był ogród angielski o powierzchni 70 hektarów, wybudowany po 1770 przez carycę Katarzynę II Wielką,  księżniczkę niemiecką wydaną za Piotra III. Ona też jest założycielką Różanego Pola z kolekcjami róż sprowadzanymi z Anglii, Francji, Niemiec i Holandii. Wiadomym jest, że znaczna część z nich była uprawiana w donicach i na zimę przenoszona do pawilonów. Pod koniec XVIII wieku założono trzeci park ze Zwierzyńcem, gdzie urządzano huczne polowania. Tak piszę o tym pokrótce, abyśmy sobie uzmysłowili jakim monumentalnym przedsięwzięciem było Carskie Sioło i jego ogrody. Był to kompleks kilku pałaców (w tym Jekateryński, Wielki), rezydencji, pawilonów i rozległych ogrodów. Róże sprowadzano tam od zawsze, były synonimem luksusu i swoistym atrybutem przynależnym rodom książęcym, królewskim i cesarskim. Klimat Rosji wprawdzie nie jest idealnym dla uprawy róż, ale przy odpowiednio wysokich nakładach można je było uprawiać z powodzeniem. Każda z imperatorowych miała swoje ulubione róże, czasami były nimi te odziedziczone, a czasami nakazywano sprowadzanie nowych. Większość z nich była niemieckim i duńskimi księżniczkami, w których ojczystych pałacowych ogrodach rosły róże. Po zamążpójściu za wielkiego księcia czy cara, przyjmowały wprawdzie rosyjskie imiona, ale nie wyzbywały się swoich pasji i zamiłowań. Róże z Niemiec czy też Danii wędrowały za nimi do Rosji.
   Tak też było z Marią Fiodorowną (Zofia Dorota Wirtemberska), żona cara Pawła, księżniczką niemiecką urodzoną nawiasem mówiąc w Szczecinie. Wprawdzie nie lubiła się z Katarzyną II, ale Carskiemu Siołu poświęcała bardzo wiele czasu i uwagi. Szczególną sentymentem darzyła róże, tworzyła nowe rabaty i przebudowała pawilony różane. Umieszczone freski i malowidła były tak doskonałe, że jeszcze dzisiaj na ich podstawie można oznaczać jakie też tam uprawiano gatunki i odmiany. Po jej śmierci w 1828 roku, pieczę nad Carskim Siołem przejęła Aleksandra Fiodorowna (Charlotta Pruska), żona Mikołaja I, księżniczka niemiecka. Róże uwielbiała, do jej ulubionych należały odmiany o kwiatach białych i te przyjęła za swój symbol. W następstwie czego z czasem jej panowania narodził się kult Białej Damy. Imperatrisa była uosobieniem piękna, wdzięku, uprzejmości i radości. Kolejnym carem dynastii Romanowów, został Aleksander II, syn Aleksandry Fiodorownej. Za jego panowania, w 1860 roku, carska letnia rezydencja została przeniesiono do Liwadii na Krymie, zespołu pałacowego założonego przez polskiego magnata Leona Potockiego. Wkrótce z Francji, na osobiste zamówienie kolejnej już imperatorowej, Marii Aleksandrownej (Maria Heska), żony Aleksandra II, sprowadzono tam ponad 400 róż, z których według jej zaleceń utworzono rosarium, w którym obok rabat znalazły się zachowane do dzisiaj żelazne kute pergole. Klimat Krymu jest niewspółmiernie łagodniejszy w porównaniu z petersburskim i z roku na rok ogród prezentowało się coraz okazalej. Choć nie obyło się bez niepowodzeń. Zima 1874-75 była niespotykanie mroźna jak na tamte rejony i wiele róż w porę niezabezpieczona przed mrozem wypadła. W kolejnych latach podjęto próby przywrócenia stanu nasadzeń poprzez szczepienia, ale plany te zostały przerwane przez śmierć Marii Aleksandrownej w 1880 roku.

   Po niej na tronie Rosji zasiadła imperatorowa Maria Fiodorowna (Dagmara Duńska), żona cara Aleksandra III. Jej okres panowania to lata 1881-1894. Zdjęcie z zasobów wolnych Wikipedii. Widoczna w stroju czerwona szarfa przypomina wstęgę orderu Św. Katarzyny Męczennicy. Maria Fiodorowna postrzegana jest jako Pani na Liwadii, założyła tam m.in. szklarnie róż na kwiaty cięte, które przez cały rok były wysyłane do Pałacu Zimowego w Petersburgu. Według też jej pomysłu rozwinięto w rezydencji krymskiej swego rodzaju przemysł destylacji płatków róż i pozyskiwania tym sposobem olejku różanego.
Jej postać została tu już przywołana jako szefowej 2 Pskowskiego Pułku Lejb-Dragońskiego. Dodajmy tylko może, że szef pułku to funkcja honorowa, spotykana w wielu armiach europejskich, niezależna od dowódcy. W odróżnieniu od patrona, szefem pułku była zawsze osoba żyjąca, zwykle członek rodziny panującej lub sam monarcha. Według źródeł pułk został sformowany w 1668 roku, następnie wielokrotnie był przemianowywany. Występował jako 4-й лейб-драгунский Псковский Ея Величества Государыни Императрицы Марии Федоровны полк (4 Pskowski Pułk Lejb-Dragoński Imperatorowej Marii Fiodorowny) w latach 1894-1907 i 2-й лейб-драгунский Псковский Ея Величества Государыни Императрицы Марии Федоровны полк 1904-1918. I tu rodzi się pytanie, kiedy przyjęto barwy pułku w kolorze różowym, czy było to za panowania Marii Fiodorownej czy też jej szefowania. A może jeszcze wcześniej, co jest bardziej prawdopodobne. Jak widzimy, każda z imperatorowych Rosji, począwszy od końca XVII wieku, była wielką miłośniczką róż. Ich pasja przenosiła się z ogrodów na życie dworskie, architekturę i sztukę, a w tym konkretnym przypadku na tradycje i umundurowanie armii carskiej.
Kwestia związane z samą datą nadania pułkowi różanej barwy jest moim zdaniem bardzo istotną i wartą niewątpliwie poznania. Wówczas same poszukiwania można by dokładnie określić w czasie, kto nadał barwy i co miały symbolizować.
  Natomiast dysponując posiadaną w chwili obecnej wiedzą, za pewne można przyjąć, że róża o której śpiewali "dragoni carskiej róży" została wyhodowana przed rokiem 1882, a jej kolor to różowy. Przejrzałem sobie barwy jednostek kawalerii Wojska Polskiego II Rzeczypospolitej i 13 Pułk Ułanów Wileńskich – proporczyki, otoki i lampasy różowe. Wprawdzie w swoim odcieniu jaśniejsze od tych prezentowanych na zdjęciu szwadronu powyżej, ale to dalej jest ten sam kolor. Znalazłem też o tym mówiącą i taką żurawiejkę: "A trzynasty, choć różowy/Jednak w boju jest morowy/ A trzynasty, ten różowy/Wielka granda, lecz bojowy/ A trzynasty,ten różowy/To naprawdę pułk bojowy". Niestety, kolor ten jest dominującym u róż historycznych i w poszukiwaniu danej odmiany, która by się nim wyróżniała w sposób szczególny, mało pomocny.
Łatwiej za to znajdziemy "imperial rose", szukając róży cesarskiej czy też carskiej z nazwy. Najbardziej znaną taką w Europie jest "Impératrice Joséphine" (Hybrid Gallica/Turbinata, Descemet, 1815). Wspaniała w dużych kwiatach, których kolor encyklopedia RHS opisuje następująco – " fioletowo-różowy z jaśniejszym unerwieniem w kierunku centrum i bladosrebrzystym odcieniem przy krawędziach płatków". Ponadto, tworzy mocne krzewy i jest idealna do nasadzeń parkowych o charakterze naturalnym. Przy tym niezwykle wytrzymała, o bardzo wysokiej mrozoodporności do -37 ºC, polecana i obecnie do uprawy m.in. w północnej Szwecji. Z takimi cechami oczywiście doskonale nadawała się do uprawy w klimacie Petersburga. A i dwór carski od zawsze dużym sentymentem darzył cesarzową Józefinę, nawet kiedy jej mąż Napoleon Bonaparte pozostawał z Rosją w stanie wojny. Znanym jest fakt, jak to car Aleksander I będąc wiosną 1815 roku w Paryżu, dowiedziawszy się o złym stanie zdrowia cesarzowej, poprosił ją audiencję. Spotkali się w pałacu Malmaison i razem wybrali na spacer po różanym ogrodzie. Niestety, był to ostatni spacer Józefiny, zmarła tydzień później. Wkrótce potem, dla uczczenia jej pamięci, najbardziej znany ówczesny francuski hodowca Jacques-Louis Descemet wybrał jedną z róż w Malmaison i nazwał "Impératrice Joséphine". Mimo że była dla wielu znana wcześniej jako Rosa turbinata, to jednak dopiero ta dedykacja sprawiła, że stała się niezwykle wyszukaną pozycją w kolekcjach najznamienitszych europejskich ogrodów. Imię cesarzowej dodało róży splendoru i było prawdziwą nobilitacją. Sam Descemet, doprowadzony do bankructwa po zniszczeniu jego szkółki przez angielskie wojska okupujące Saint-Denis, przyjął zaproszenie rządu carskiego i wyemigrował do Odessy. Otrzymał tam stopień profesora i stanowisko dyrektora Ogrodu Botanicznego. W Rosji pozostał do końca swego życia. Niestety, nie wyhodował już ani jednej róży. Rysunek "Impératrice Joséphine" autorstwa Pierre-Joseph Redouté. The picture courtesy of Premesse de Roses...

  To róża poświęcona francuskiej cesarzowej, ale w interesującym nas okresie czasu znane były też trzy inne, których patronkami są imperatrisy Rosji. Pierwsza z nich, "Impératrice de Russia" wyhodowana została przez paryską szkółkę Péan-Sylvain w 1825, rok po koronacji Mikołaja I i Aleksandry Fiodorownej, i była dedykowana młodej cesarzowej. To róża stulistna, o dużych, w kształcie bardzo pełnych, jasnoróżowych kwiatach. Najprawdopodobniej nie zachowała się do czasów współczesnych.
Kolejna to "Catherina II", róża chińska/bengalska autorstwa Jeana Laffay, przedstawiona około 1826 roku. Wspaniała w szlachetnych i nieskazitelnie różowych dużych kwiatach, o mocnym zapachu i pełnych w kształcie. Ze względu na niską mrozoodporność z przeznaczeniem do oranżerii i pawilonów, gdzie potrafi kwitnąć prawie nieprzerwanie przez cały rok. Pozostaje w uprawie. Zdjęcie róży dostępne na HelpMeFind.
W 1929 roku, Jean Pierre Vibert również przedstawił własną różę "Catherina II" poświęconą jak i poprzednia carycy Katarzynie II Wielkiej. Poza nazwiskiem hodowcy i opisem koloru różowego kwiatów, brak innych informacji.
W tym miejscu chciałbym zakończyć ten szkic nakreślający obszar poszukiwań, z czym to przyjdzie się zmierzyć. Nie będę ukrywał, że jest on rozległy, ale też pozostaję w przekonaniu, że do ogarnięcia.
Pozdrawiam
(13 luty, 2017)


Marek Moch: W Wikipedii, na rosyjskiej stronie o cesarzowej Marii Fiodorownej (Dagmarze Duńskiej), jest jej herb, jest tam m.in. różowa, zawiązana wstęga. Może stąd wziął się ten kolor na umundurowaniu pułku z Pskowa, ale skąd wzięła się ta wstęga, taki jej właśnie kolor... Na stronie angielskiej Wikipedii o Aleksandrze (siostrze Marii) , jest połączony herb jej i jej męża Edwarda VII, tam też jest taka wstęga, w tym kolorze. A przecież obie panie były podobne i podczas wspólnych spotkań ubierały się tak samo, aby podkreślić sojusz dwóch tronów i wystraszyć złych Niemców/Prusaków, co to zabrali ich ojcu kawał kraju. Może to jakiś trop, że i tu i tu mamy ten element, w tym kolorze.

Pozdrawiam!
(13 luty, 2017)