Gloire de Dijon (Climbing Tea, Noisette-Tea)
syn. "Glory John", "Old Glory"
Hodowca: Edmé Henri Jacotot, Francja, 1850
Pochodzenie: podane w historii róży
Wielkość kwiatu: 10 cm
Zapach: Mocny, herbatni
Kwitnienie: Powtarza nieprzerwanie
Wysokość/szerokość: 5 m/ 3-7m
Mrozoodporność: Strefa 6a (do -23.3 ºC)
Nagrody: wpisana do Old Rose Hall of Flame
Kiedy w czerwcu 1852 roku, w stolicy Burgundii (centralna Francja), ogłoszono werdykt jury Societe d'Horticultural de la Cote-d'Or na najwspanialszą różę dorocznej wystawy kwiatów, wszyscy tam zgromadzeni byli przekonani o jego słuszności. Bowiem Pierwszą Nagrodę i prawo używania nazwy "Gloire de Dijon" przyznano siewce, która została wyhodowana przez Edmé-Henri Jacotot. Pewne zdziwienie budziło tylko nazwisko hodowcy, który w swoim dorobku nie miał wcześniej żadnej znanej odmiany, a i jak miało się to okazać w przyszłości – ta róża pozostała jedyną wywodzącą się z jego szkółki. O tej wiadomo niewiele, poza pewnym faktem o którym wspominają D. Brenner i S. Scanielo w swojej książce A rose by Any Name (New York, 2009). Otóż w 1917 roku, wracający z wojny sierżant U.S. Army, John Caspar Wister, w cywilu architekt krajobrazu w rodzinnej Filadelfii, postanowił odwiedzić miejsce narodzin jego faworytnej róży. Jakież było jego zdziwienie, kiedy na miejscu zastał wprawdzie wnuka Jacotot, to jednak całą posiadłość w opłakanym stanie. Zachował się wprawdzie jeden krzew "Glorie de Dijon", ale ten był w biednej kondycji i rósł wewnątrz zrujnowanej szklarni. Pięć lat później, Wister ponownie odwiedził to miejsce, chcąc pobrać zrazy pierworodnego krzewu - jednak tego już tam nie było. Na szczęście, róża po swoim triumfalnym przedstawieniu w połowie XIX wieku, została rozpropagowana po całym świecie i była szeroko uprawiana. Dla niespotykanie znacznej części pasjonatów i entuzjastów róż na przestrzeni ostatnich 150 lat, "Gloire de Dijon" stała się tą jedyną, kiedy pytano ich, aby takową wskazali. Pierwszym z nich wydaje się być Samuel Reynolds Hole, angielski rosarianin i prezydent National Rose Society. Pastor z powołania, uwielbiany przez wiernych za kazania, w których nie brakowało poczucia humoru i anegdot, tak swoje uczucia do tej róży wyraził w 1869 roku… "Jeśli kiedykolwiek, za jakąś ohydną zbrodnię zostałbym skazany na posiadanie tylko jednego krzewu róży przez pozostałą resztę mojego życia – to miałbym życzenie, aby dano mi odpłynąć z portu z jednym silnym krzewem "Gloire de Dijon". W moim ogrodzie, 15 maja 2015 roku...
A już nieco poważniej pisał... "Posiada symetrię pokroju, rozmiary, odporność na mróz i choroby, kolor kwiatów w pięciu odcieniach, bogaty zapach... doskonała na każdym stanowisku i wystawie, zarówno przy ścianie, arkadach czy filarach… może być prowadzona jako pnąca i mocno cięta na rabacie, w nasadzeniach grupowych i pojedynczych". Czas który upłynął od tej wspaniałej rekomendacji niewiele zmienił w postrzeganiu róży. Bardzo podobnie o niej wyraża się Paul Barden rodem z Kanady (paulbardenroses.com), uznany fotograf i rosarianin, hodowca wielu odmian… "Jest to również moja jedyna róża, gdybym miał taką wybrać i doskonale rozumiem dlaczego tak o niej myślał pastor Hole… kwiaty są niezwykle okazałe, przy tym o wybornym zapachu… rozpoczęła kwitnienie w pierwszych dniach maja i jeszcze dzisiaj, 20 grudnia, mogę podziwiać kilka kwiatów… doskonale powtarza kwitnienie, w sposób nieprzerwany i obfity".
Zatem mamy kolejne same superlatywy, do których koniecznym jest dopowiedzenie, że Paul Barden uważa Glorie de Dijon za różę dla której najodpowiedniejszy klimat to ten Kalifornii i Texasu. Tam też opisywana jest przez osoby uprawiające jako dorastająca do ponad 5 m wysokości i szerokości nawet 7 m. W klimatach znacznie chłodniejszych (w tym Polski) trudno sobie wyobrazić pełną ochronę przed mrozem tak rozbudowanych krzewów. Jednakże okrywać należy bezwzględnie, im więcej pędów ponad samo kopcowanie podstawy tym lepiej to dla róży. Z mojego doświadczenia wynika, że należy to zrobić już późną jesienią bez względu na prognozy, młode pędy potrafią uszkadzać już temperatury poniżej -15 C. Pochodzenie róży pozostaje wciąż tajemnicą, choć znane co najmniej dwie hipotezy, które starają się wskazać jak doszło do narodzin róży. Jedną z nich prezentuje m.in. Barden i wymienia jako rodziców :
♦ różę herbatnią i najprawdopodobniej jest to "Devoniensis" (George Foster, Anglia, 1838) o biało-różowych kwiatach, mocnym wzroście (2 m x 2 m), regularnym i obfitym powtarzaniu kwitnienia, jednakże mrozoodporności do -17.8 °C
♦ różę burbońską "Souvenir de la Malmaison" (Beluze, Francja, 1843), której "Glorie de Dijon" ma zawdzięczać ćwierć rozetowy kształt i rozmiar kwiatów, mocne owocowe nuty zapachu i podwyższoną mrozoodporność
Drugie opisanie pochodzenia wskazuje na:
♦ "Despreuz à Fleur Jaune" (Noisette-Tea, Jaune Despreuz, Francja, 1830) o kwiatach miedziano-żółtych, bardzo silnym wzroście i pokroju krzewów 6 m x 4.5 m
♦ "Souvenir de la Malmaison" (Bourbon Rose, Beluze, Francja, 1843)
Obydwa pochodzenia przyjmuje się jedynie za prawdopodobne – jednakże w zależności czy jest to pierwsze czy drugie, ma to wpływ na klasyfikację róży i tak jest opisywana jako Climbing Tea czyli pnąca herbatnia lub Noisette-Tea. Jak było naprawdę zda się wiedzieć tylko Edmé-Henri Jacotot i tylko szkoda, że nie przekazał tej wiedzy potomnym. Choć nie wolno o to i go winić, czasy to były wciąż trudne dla sporządzania dokumentów hodowli, a i on sam zapewne w swoich najśmielszych marzeniach nie przypuszczał, że róża zrobi na całym świecie tak nieprawdopodobnie zawrotną karierę. Choć jak każda popularność i ta miała okazać swoje złe strony. Począwszy od roku 1933 przyjmuje się, że na wskutek szybkiego tempa rozmnażania (takie było zapotrzebowanie rynku) "Glorie de Dijon" pogorszyła swoje cechy i może być tak, że trafi nam się właśnie róża z takiej linii, która będzie odbiegać od opisów wzorca w wielkości i zapachu kwiatów oraz sile wzrostu całego krzewu. Choć za to ostatnie w dużym stopniu odpowiada też użyta podkładka do okulizacji, właściwy dobór stanowiska i ochroną pędów przed mrozem. Uprawiając już "Glorie de Dijon", warto przypatrywać się jej uważnie – porównywać z opisami, zdjęciami i rysunkami z czasów przeszłych. W moim ogrodzie, w drugim roku uprawy, róża potwierdza wszystkie swoje doskonałe walory...
Kwiaty początkowo szalkowate, starsze ćwierć rozetowe wypełnione licznymi płatkami. Kolor podstawowy to żółty z odcieniami, wśród których jako pierwszy pojawia się buff czyli blady żółto-brązowawy. Potem, z upływem dni przychodzi blado-żółty i płowy (fawn), oba na początku naznaczone lekko barwą łososiową w centrum i mocniej na spodniej stronie płatków. Jako ostatnie barwy żółtej widoczne jest stare złoto. W pąkach i u kwiatów młodych widoczne są również odcienie moreli i różu. Zapach mocny, opisywany jako bogaty, herbatni, z korzennymi nutami. Kwiaty bardzo trwałe, długo pozostają na krzewach, choć nie najlepiej dają sobie radę w deszczu. Za to bardzo dobrze sprawują się jako cięte, będąc długo ozdobą bukietów i kompozycji w wazonach. "Gloire de Dijon" w moim ogrodzie...
- Brak komentarzy
Komentarze