Gładyszki i galantofile
Nawet Karol Linneusz, klasyfikując w 1735 roku jako rodzaj roślin, popadł w liryczny nastrój dając imię Galanthus, od greckich słów gala (mleko) i anthos (kwiat). Znane ludziom od wieków znalazły się też w przekazach, legendach, mitach i wierzeniach. W przypowieści biblijnej, Adam i Ewa po wygnaniu z raju muszą na Ziemi przetrwać pierwszą zimę – czas mrozu, śniegu, ciemności i nieurodzaju. Jedyne pocieszenie przychodzi ze strony Anioła, który obiecuje im, że wkrótce nadejdzie wiosna. Znakiem tego są płatki śniegu, które muśnięte jego oddechem zamieniają się w kwiaty jak tylko dotkną ziemi. Tak narodziły się pierwsze przebiśniegi. Święty Franciszek z Asyżu uczynił z nich symbol Nadziei. Zachwycał się widokiem delikatnych kwiatów, będących w stanie oprzeć się największym mroźnym zawieruchom. W zielonych znaczeniach płatków dostrzegał oznaki powrotu wiosny, za niezwykłe uważał zielone liście przebijające się przez śnieg.
W Anglii, w XIV wieku nadano im nazwę Candlemas Bells – od nazwy święta, które przypada na 2 luty czyli czterdziesty dzień po narodzinach Chrystusa. W kościele ewangelickim jest to Święto Oczyszczenia Marii Panny, a w kościele katolickim Święto Ofiarowania Pańskiego. Tu trzeba wspomnieć, że w Anglii Galanthus nivalis kwitnie już z końcem stycznia, a niektóre jego odmiany nawet z początkiem roku. W ponurych czasach średniowiecza, które zimą były jeszcze bardziej przygnębiające i posępne, przynoszenie w tym dniu zapalonych świec z kościołów do domów miało podnosić na duchu.
Temu też służyło sadzenie przy kościołach śnieżyczek przebiśniegów, które swym obrazem napawały otuchą i zwiastowały nadejście lepszych czasów. Do dzisiaj największe ich populacje na Wyspach (w tym Irlandii), spotyka się przy kościołach, opactwach i klasztorach, czy też przy pozostałych po nich ruinach. Ze względu na popularność jaką się cieszą od stuleci w Anglii, przyjmuje się ten kraj za ich ojczyznę, choć wiadomym jest, że zostały tam naturalizowane i stamtąd nie pochodzą...
Jednakże prezentują się niezwykle okazale, iście po królewsku gdziekolwiek by tam i nie rosły. Stały się nieodłącznym elementem angielskich ogrodów – Candlemas Bells w Bank Hall, Bretherton (hrabstwo Lancashire). Pałac z zespołem parkowym został założony w 1608 roku (photo courtesy of Bankhallbretherton at en.wikipedia). Gatunkiem powszechnie wtedy uprawianym był Galanthus nivalis, ten sam który to został sprowadzony przez Rzymian w czasach podboju Brytanii, w I wieku n.e.
Przebiśnieg znany był zarówno im, jak i starożytnym Grekom. Wraz z odkryciem galantaminy w cebulach przebiśniegów i użyciem do łagodzenia objawów zaniku pamięci w przebiegu choroby Alzheimera, pojawiła się niezwykle ciekawa "grecka teoria". Otóż od czasów napisania przez Homera "Odyseji", czyli od VIII wieku p.n.e., zastanawiano się czym była tajemnicza roślina o nazwie Moly. Tu przypomnijmy, że Odyseusz w drodze do domu trafia na wyspę Ajai, którą włada czarodziejka Kirke. Na ląd wysyła część swoich towarzyszy, a sam pozostaje na statku. Kirke podejmuje gości ucztą podczas której odbiera im pamięć i zamienia w zwierzęta. Dowiedziawszy się o tym Odyseusz wyrusza by ich pomścić. W drodze do pałacu Kirke, spotyka Hermesa i ten daje mu mu czarodziejski kwiat Moly, który ma go chronić. Tak też się dzieje, Odyseusz spotyka Kirke, a posiadając antidotum nie ulega jej czarom, zaś ona w obliczu jego zemsty przywraca ludzką postać jego towarzyszom. Homer podaje opis Moly, który jest całkiem podobnym do opisu Galanthus nivalis. Stąd i zdanie wielu, że oto kolejna zagadka botaniczno-literacka znalazła po blisko trzech tysiącach lat swoje rozwiązanie. Idea moly-galanthus pojawiła się ponownie w filmie "Gwiezdny Pył" z 2007 roku, zrealizowanym na podstawie powieści Neila Gaimana pod tym samym tytułem. Dunstan, ojciec Tristana, dostaje za jeden pocałunek od uwięzionej księżniczki Uny, kryształowy kwiat śnieżyczki przebiśniega. Kilkanaście lat później, Tristan wyruszając aby zdobyć "Spadającą Gwiazdę" dla niejakiej Viktorii Forester, dostaje od ojca tenże sam kwiat, który ma go chronić przed złymi czarami.
Pisarze i poeci zawsze kochali przebiśniegi, choć jest też tak, że są nieobecne w dziełach Szekspira, co dla wielu Anglików jest równie tajemnicze co i niepojęte. Toż przecież, prawie wszystkie z blisko 700 obecnie istniejących odmian – będących sportami lub otrzymanymi w wyniku krzyżowań pomiędzy gatunkami i odmianami – pochodzi właśnie z Anglii. Tam też narodził się kult rodzaju Galanthus znany jako galantofilia. Termin ten w odniesieniu do hodowców i kolekcjonerów jest niezwykle nobilitujący, trzeba sobie na niego zapracować i zasłużyć. Ma też swoją historię. Użyty został po raz pierwszy przez ogrodnika-pisarza Edwarda Augusta Bowlesa (1865-1954), który list do swego przyjaciela – również entuzjasty i kolekcjonera –Olivera Wyatta, zaadresował słowami "Dear Galanthophil" (Drogi Galantofilu). Działo się to z końcem wieku XIX, ale też wcześniej odnotowywano już przykłady galantofili. Wielu hodowców oddawało się pasji uprawy tylko tego rodzaju roślin, poświęcając temu zajęciu całe swoje życia. Najznamienitsi zostali uhonorowani nadaniem ich nazwisk nowym gatunkom i odmianom. Najstarszym tego przykładem jest Galanthus Atkinsii zawdzięczający swą nazwę jednemu z pierwszych galantofili Jamesowi Atkinsowi (1804-1884). Bowles również doczekał się "własnej" odmiany i jest to Galanthus plicatus "E.A. Bowles". Ta niezwykle piękna odmiana została znaleziona w 2002 roku przez M. Myersa w Myddelton House (Enfield, dzielnica Londynu), w ogrodzie domu w którym to mieszkał pisarz. Przeniesiona do Monksilver Nursery wydała w następnych latach potomstwo. Jedną z cebul wystawiono w styczniu 2011 na aukcji E-bay i ku zaskoczeniu wszystkich osiągnęła cenę £357. Postanowiono, że część pieniędzy uzyskanych ze sprzedaży tej i następnych cebul, zostanie przeznaczona na przywrócenie świetności Myddelton House. Sam przypadek sprzedaży za tak wysoką cenę był szeroko komentowany w całej Anglii i zastanawiano się czy to nie aby początek prawdziwej "galanthusomanii". Jakby na potwierdzenie tego, w ubiegłym roku również na podobnej aukcji sprzedano Galanthus woronowii "Elizabeth Harrison" za £725. Przed kilkoma dniami Galanthus nivalis "Alburgh Claw" osiągnął cenę £300, a inny "Green Mile" jest dostępny za 500 €. Wydaje się, że tak wysokie ceny za jedną cebulę rzadkiej odmiany są już na porządku dziennym i przestały dziwić.
Większość z tych powszechnie pożądanych odmian jest wynikiem zamierzonych krzyżowań dokonywanych przez hodowców, jakkolwiek równie wiele to samorzutne mutacje. Warto więc uprawiając już przebiśniegi w swoim ogrodzie, poprzyglądać im się uważniej. Nie mając zaraz na widoku znaczne profity, a bardziej dla pozyskania własnej odmiany, co może być i samo w sobie bezcenne. Nowe odmiany pojawiają się dość często, a różnice między nimi przybrały charakter niuansów. Najczęściej odnoszą się do kształtu kwiatu i znaczeń na płatkach. W oparciu o te dwa kryteria została utworzona pozagatunkowa klasyfikacja, którą przedstawiam poniżej. Wraz z grupą prezentowana jest odmiana będaca wzorcem.
♦ 1 Galanthus Spiky Group – standard: Galanthus "Blewbury Tart"
♦ 2 Galanthus Gold Group – standard: Galanthus "Wendy’s Gold"
♦ 3 Galanthus Skirt Group – standard: Galanthus "Angelique"
♦ 4 Galanthus Double Group – standard: Galanthus "Hill Poë"
♦ 5 Galanthus Fancy Group – standard: Galanthus "Trym"
♦ 6 Galanthus Green Group – standard: Galanthus "Rosemary Burnham"
♦ 7 Galanthus Albino Group – standard: Galanthus "Sibbertoft White"
♦ 8 Galanthus Imperial Group – standard: Galanthus "Galatea"
♦ 9 Galanthus Twomark Group – standard: Galanthus "Zwanenburg"
♦ 10 Galanthus Speckled Group – standard: Galanthus "Vic Horton"
Publikacja – International Galanthus Nomenclatural Standard List for the Cultivars (Galanthus Herbarium HNH, wydanie trzecie z grudnia 2011). Autorzy – Wim Snoeijer i Hanneke van Dijk (hodowcy roślin z Holandii) oraz Anne i George (współautorzy wymienieni z imienia).