Praying Hands
Nie ma takiego drugiego rodzaju roślin jak hosty, który na przestrzeni jednego stulecia zrobiłby tak zawrotną karierę w ogrodach całego świata. Najlepszym przykładem powyższego są Stany Zjednoczone, gdzie jeszcze na początku XX wieku ani jedna hosta nie figurowała w tamtejszych katalogach ogrodniczych. A w chwili obecnej liczba znanych tam odmian to 7400, z czego ponad 3/4 przyszło na świat na ziemi amerykańskiej. Hosty dość długo zabiegały o należne im uznanie – czasem przełomu wydają się być lata osiemdziesiąte. To wtedy pojawiły się nowe odmiany o wielobarwnych liściach, które wspaniale zaczęły znajdywać się w ogrodach o już nie tylko typowo japońskich założeniach. Pasji kolekcjonowania uległo wtedy wielu i tak też przytrafiło się to Jerry'emu Williams i jego żonie Lorraine. Nie będąc ogrodnikami z wykształcenia, początkowo myśleli o zaprowadzeniu kilkunastu, no najwyżej pięćdziesięciu host w swojej trzyakrowej posiadłości nad jeziorem Lake Hubert w północnej Minnesocie. Miejsce do uprawy było idealnym, gleba żyzna, a stanowiska ocienione przez starodrzew. Nic dziwnego, że hosty rosły im wspaniale – urzekały pięknem liśćmi i zachwycały zapachem kwiatów.
Ani się Williamsowie spostrzegli, a odmian było już blisko 300 i wciąż trwało poszukiwanie nowych. Pod koniec lat osiemdziesiątych, Jerry będąc w pobliskiej szkółce w Pequot Lakes zauważył tam hostę inną niż wszystkie. Liście miała zielone z żółtym marginesem, nadzwyczajnie wąskie, wyprostowane i skręcone. Hosta nie była oznaczona i szkółkarz nie znał jej nazwy. Mogła prezentować się całkiem podobnie jak i ta w moim ogrodzie wiosną 2013 roku...
Nie targując się o cenę Jerry kupił ją za 3.95$. Posadził w ogrodzie i rozpoczął starania by ją oznaczyć – jednak w żadnych dostępnych mu katalogach i w opracowaniach nie było takiej hosty. W obawie aby jej nie stracić podzielił ją na trzy części, ofiarowując dwie swoim córkom. Wraz z kolejnymi latami rosło zainteresowanie Jerry'ego hostami. W 1994 roku został przyjęty do Minnesota Hosta Society i na pierwsze swoje spotkanie członkowskie postanowił zabrać właśnie tę hostę. Pokazana publicznie zadziwiła i zachwyciła wszystkich. Dwaj niewątpliwi eksperci Towarzystwa – Ken Anderson i Hideko Gowan – zgodnie orzekli, że nigdy nie widzieli takiej hosty i zasugerowali, aby Jerry nadał jej imię i zarejestrował. Kiedy wrócił do domu nazwanie okazało się nie być takie trudne. Jego najstarsza córka powiedziała, że tak złożone liście hosty wyglądają zupełnie jak dłonie ze sławnego rysunku Albrechta Dürera. To jeden z najbardziej znanych motywów religijnych i całkiem możliwe, że taka reprodukcja wisiała również na ścianie domu Williamsów. Historia odkrycia hosty "Praying Hands" i jej wczesne dzieje zostały opowiedziane przez Jerry'ego Williamsa w rozmowie z Mary Shier, piszącej na swoim blogu My Northern Garden, i opublikowane przez autorkę w 2011 roku w artykule "Praying Hands" Hosta and the Minnesotan Who Discovered It.
Sama historia, którą niesie ze sobą obraz Dürera, jest równie zajmująca i wydaje się być konieczna tu do opowiedzenia...
... był koniec wieku XV w Niemczech, w małej wsi nieopodal Norymbergii dwóch synów złotnika, Albrecht i Hans miało marzenie aby realizować swoje talenty do sztuki. Oboje chcieli kształcić się w Akademii i zostać malarzami. Ale też zdawali sobie sprawę, że ich ojca nigdy nie będzie stać na opłacenie nauki choćby jednego z nich. Wprawdzie małżeństwu Dürerów wiodło się nieźle, ale dzieci o które musieli troszczyć w równym stopniu mieli osiemnaścioro. Albrecht i Albert postanowili zawrzeć układ, jeden z nich pójdzie na studia, a drugi do pracy w kopalni i za zarobione tam pieniądze będzie wspierał brata. Kiedy ten ukończy Akademię i stanie się wziętym malarzem, pomoże bratu-górnikowi również zrealizować swoje marzenie. O tym kto będzie się kształcił pierwszy postanowili, że zadecyduje ślepy los – w niedzielę po mszy rzucili monetą i ta okazała się szczęśliwą dla Albrechta. Wyruszył wkrótce no Norymbergii, a jego brat Albert do ciężkiej pracy w niebezpiecznej kopalni. Już od pierwszego roku studiów Albrecht był prawdziwą sensacją Akademii, jego ryciny i drzeworyty były dużo lepsze od wykładających tam profesorów. Zanim ukończył studia stał się znanym artystą. Przez całe te cztery wspaniałe dla niego lata systematycznie otrzymywał od Alberta pieniądze, które przeznaczał na czesne i własne utrzymanie. Kiedy już otrzymał dyplom i wrócił do rodzinnego domu, radości całej rodziny nie było końca. Wieczorem zasiedli całą rodziną do uroczystej kolacji, śmieli się i żartowali. Na koniec wstał Albrecht i przemówił tymi słowami do Alberta – "A teraz mój błogosławiony bracie, teraz Twoja kolej. Teraz możesz iść do Norymbergi, aby realizować swoje marzenia. Teraz ja będę troszczył się o ciebie". Głowy wszystkich zwróciły się ku miejscu przy stole gdzie siedział Albert. Ten wstał, otarł łzy, popatrzył na ukochane twarze bliskich i trzymając przy prawym policzku dłonie złożone jak do modlitwy, drżącym głosem przemówił – "Nie mój bracie. Nie mogę iść do Norymbergi. Jest za późno dla mnie. Spójrz... zobacz, co cztery lata w kopalni mi uczyniły. Spójrz na moje ręce. Kości w każdym palcu zostały złamane co najmniej raz. Cierpię na zapalenie stawów tak nieznośne w mojej prawej ręce, że nie mogę nawet trzymać kieliszka aby wznieść toast na twoją cześć. A cóż dopiero prowadzić piórem czy pędzlem delikatne linie na pergaminie lub płótnie. Nie mój bracie, dla mnie jest już za późno". Wydarzenia tego wieczoru na zawsze pozostały w pamięci i sercach rodziny Dürerów. Albrecht będąc malarzem postanowił tę chwilę uwiecznić i wkrótce powstał jego rysunek tuszem, który nazwał "Hände" (Ręce). Według opowieści był to hołd złożony bratu Albertowi, wdzięczność za poświęcenie i miłość braterską. Rysunek, kiedy został przedstawiony w chrześcijańskiej Europie, wzbudził natychmiast podziw i uwielbienie. Nikt i nigdy wcześniej tak doskonale i prosto nie oddał stanu pobożności i modlitwy. Stąd też wkrótce dzieło zaczęto nazywać "Betanden Hände" (Ręce modlące, ang. Praying Hands). Przez stulecia obraz był zarówno inspiracją dla artystów jak i natchnieniem dla wiernych. Przetrwała też i ta historia, choć nie jest ona częścią naukowych bibliografii Albrechta Dürera. Rysunek – Albrecht Dürer, Betende Hände, 1508 (Zasoby wolne Wikipedii).
Zatem Jerry Williams miał już wspaniałą nazwę dla swojej hosty i w 1996 roku została ona zarejestrowana. Nieznane pozostało pochodzenie hosty, szkółka gdzie została znaleziona uprawiała i sprzedawała tylko bardzo pospolite odmiany i gatunki. Obecnie mówi się, że naprawdopodobniej "Praying Hands" pochodzi z otwartego zapylenia dokonanego przez owady pomiędzy Hosta fortuneii aureomarginata i Hosta lancifolia. Tym samym, została stworzona przez naturę, a nie w wyniku działań człowieka-hodowcy. Za to pewnym jest, że od samego początku wzbudzała ogromne ogrodnicze zainteresowanie i umacniała swoją pozycję w rankingach najpopularniejszych odmian. W 2011 roku otrzymała prestiżową nagrodę Hosta Of The Year, swoistego Oscara dla najwspanialszych host. Nigdy wcześniej żadnej tak nietypowej odmianie nie udało się zajść tak wysoko – odmienność okazała się jej niewątpliwym atutem. Wszyscy też zgodnie przyznają, że na sukces złożyła się również niezwykle trafnie i ciekawie dobrana nazwa. Choć jest też tak, że ze względu na Pierwszą Poprawkę do Konstytucji (o wolności do religii, słowa, prasy i zgromadzeń) w niektórych stanach, jak Albama, nie można jej uprawiać w bezpośrednim pobliżu sądów i innych budynków federalnych. Well, this is America!
W moim ogrodzie "Praying Hands" ma się jednakże doskonale, choć przyrasta powoli, sześć pędów po 4 latach uprawy...
Liście podłużne i wąskie o wymiarach 17.8 cm x 5.1 cm, na długich 20 cm ogonkach. Wyprostowane, skręcone jak gdyby wzrastały w tubie. Im więcej słońca, tym to skręcenie mocniejsze. Mając miejsce warto uprawiać hostę na dwóch stanowiskach, nasłonecznionym, które znosi bardzo dobrze i znacznie ocienionym. Na tym drugim liście poza łagodniejszym profilem, prezentują wyraźniejszy i ładniej zarysowany złoty margines. Kwiaty ciemnopurpurowe pojawiają się w lipcu, na pędach nieco górującymi nad liśćmi. Kwiaty wabią zapachem owady i kolibry, tam gdzie te występują. Pomimo swego niebyt wysokiego wzrostu, najokazalej prezentuje się jako soliter, wśród odmian niższych oraz w pojemnikach. Zdecydowanie wymaga wyeksponowania równie unikalnej, co i i fantazyjnej formy.
-
Arthur Wiesmet
Dear Peter Szustakiewicz,
Thanks for lovely Story about Hosta "Praying Hands". I am Member of German Hosta-Society in the GdS.
Would it be allowed to translate this Story and give it to this Paper?
Including your Name. http://www.gds-staudenfreunde.de/public/index/rubrik/Fachgruppe%20Hosta
Please kontakt me.
Mit freundlichen Grüßen,
Arthur Wiesmet
Fachberater für Gartenkultur und Landespflege -
Piotr Szustakiewicz
Dear Arthur Wiesmet,
Thank you very much for your kind interest in my website and the story of "Praying Hands".
I agree to reposting the story at http://www.gds-staudenfreunde.de
I am affraid my knowledge of German langauage is too poor to help you with the translation itself. It is done "W moim ogrodzie..." via the module supported by Google Translator, so the form of it sometimes sounds a bit harsh. For the reason of correctness, the story would be needed a personal interpretation. If you wish, please feel free to do it. With the history, please attach my name and the link to my website where there is the original content.
Best regards,
Piotr Szustakiewicz -
Arthur Wiesmet
Thanks for your Answer!
We will do so.
If it is printed, I will send one to you.
Do you know?: http://www.hosta.at/ thats "my" Forum.
Google to "Hosta Wiesmet" and you will find Something about me!
To include in your Text:
Sports of PH:
Hosta "Wings of a Prayer" (Not for Sale) Züchter/Finder Wilson/Hallson Gardens
Hosta "Hands Up ®" Züchter/Finder M. & J. Fransen, a smaller tetraploider Sport (I have it!)
If you need anything around Hosta – contact me!
Gruß Arthur Wiesmet -
Piotr Szustakiewicz
Dear Arthur,
I have just started to browse the content of your website and I will need a couple days to know the entirety of it. Anyway, what I can already say - great hostas and great garden :)! Especially, I like the idea of "Ein Hostajahre" and "Hosta von A-Z".
I know "Wings of a Prayer" and "Hands Up ®" but have not grown them yet. The idea of my website is to write about plants in my garden, but you are right that the note of these sports should be found in the story of "Praying Hands". I very often have some problems with the origin of hosta, so very willingly I exchange of the information and some details in this matter.
Best regards,
Piotr Szustakiewicz -
Arthur Wiesmet
Dear Peter,
may be the Story will be printed soon.
We set the Link to your Homepage
And the Origin http://mynortherngarden.com/2011/06/13/praying-hands-hosta-and-the-minnesotan-who-discovered-it/
We also want to tell who you are , what you are doing.
Gruß
Arthur Wiesmet
Komentarze (5)